środa, 6 listopada 2013

Drogi właścicielu dorosłego kota...

    Przychodzisz do schroniska - nie ty pierwszy i nie ostatni. Masz ze sobą kota w transporterze - pięknego, zadbanego, o lśniącym futerku i wielkich oczach. Swoją drogą, wiesz, zauważyłam, że psy często nie zdają sobie sprawy z tego, że właśnie mają być porzucone, dla nich to jeszcze jedno wyjście na spacer. Kiedy spojrzysz w kocie oczy, zobaczysz, że niemal zawsze są rozszerzone ze strachu.
    Tak, wiem, będziesz się posiłkował zaświadczeniem lekarskim o alergii, która dziwnym trafem przez wszystkie poprzednie lata mieszkania z kotem nie dawała żadnych objawów. Nota bene podobno alergeny utrzymują się w domu jeszcze przez dwa lata od zniknięcia kota... Wspomnisz jeszcze, tak zupełnie mimochodem, że tak naprawdę kot pojawił się w domu, bo chciała go córka, która od paru lat mieszka za granicą i nie zamierza wrócić. Poza tym (ale to już na marginesie) kot nie jest typem "przylepki" i niechętnie pozwala się głaskać. Zapewniasz, że robiłeś wszystko, żeby znaleźć kotu nowy dom, ale nie umiesz powiedzieć, czym dokładnie było to "wszystko".
    A może być i tak, że przychodzisz z kotem i opowiadasz, jak to umarła ci babcia i absolutnie, w żadnym wypadku nie jest możliwe, abyś się nim zaopiekował. Mówisz to pewnie z takim samym przekonaniem, z jakim parę dni wcześniej zapewniałeś odchodzącą staruszkę, że kot będzie u ciebie bezpieczny do końca życia i że w żadnym, ale to żadnym wypadku nie oddasz go do schroniska.
    Pytasz niemal ze łzami w oczach, czy kot aby na pewno będzie miał w schronisku dobrze. Chciałbyś może uwolnić się od poczucia winy i usłyszeć "ależ oczywiście, błyskawicznie się przyzwyczai i nawet nie zauważy, że nie jest już w domu".
    Otóż nie. Dla dorosłego kota, którego porzucono, kończy się świat. Leży w klatce, nie je, nie pije, nie reaguje na wołanie. Jest obojętny na dotyk, albo reaguje agresją - nie życzy sobie kontaktu z nikim. Nie, kot nie "działa" na zasadzie "przegłodzi się, to zacznie jeść" - po paru dniach takiego postu jego wątroba przestaje prawidłowo funkcjonować, a to jest już "droga w dół"... I te jego ogromne, wciąż szerokie z przerażenia źrenice...
    Myślisz, że gdy zakończy kwarantannę i zostanie przeniesiony do kociarni, będzie lepiej? Kot, który całe dotychczasowe życie spędził z dala od innych kotów, ba, prawdopodobnie nawet nie ma świadomości, że nie jest jedynym kotem na świecie, nagle trafia w miejsce, gdzie jest jednym z...piętnastu?...dwudziestu?... Być może będzie całymi dniami leżał skulony na półce i będę stawiać tuż obok niego dodatkowe miseczki w nadziei, że coś zje... Być może inne koty będą go tak przerażały, że nie ośmieli się w ogóle wchodzić do kociarni i będzie siedział na wybiegu bez względu na pogodę... Być może będę mówić do niego najczulej, jak potrafię, a on nawet nie odwróci głowy w moją stronę. Być może któregoś ranka znajdę go martwego na tej samej półce, z nietkniętymi miseczkami stojącymi obok.

    A tak w ogóle, to twój kot jest przemiły i lubi, gdy go głaskać. Wpada tylko w złość, gdy sprzątam u niego w klatce i wykonam jakiś nieostrożny ruch, strzepując ręcznik, który jest jego posłankiem. Czyżby ścierka była  metodą wychowawczą najczęściej stosowaną w twoim alergicznym domu?

37 komentarzy:

  1. Naga kocia prawda...

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda, ale to wroci do ludzi... Wszystko wraca, wierze w karme. Jak nie maja sumienia, by zaopiekowac sie, by kochac, byc odpowiedzialnym, to czy maja sumienie by wychowac dzieci, ktore podzadza im na starosc szklanke wody? Wszystko do nas wraca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TAK JA TEŻ WIERZĘ, ŻE KARMA WRACA, DOBRO WRACA, ALE ZŁO TEŻ WRACA, ZNAM MNÓSTWO PRZYKŁADÓW Z MOJEGO OTOCZENIA..ZŁO ZAWSZE WRACA

      Usuń
  3. Bardzo prawdziwe slowa, moze trafia do ludzi , ktorzy dzialaja bez zastanowienia. Wzruszylam sie :(((
    Kot ,porzucony nie mowi, ale z tesknoty pomalenku gasnie :(((

    OdpowiedzUsuń
  4. :(( ludzie decydujący się na kota powinni brać odpowiedzialność za "nową pociechę". Kiedy mały słodki kotek wyrasta na dorosłego kota już nie jest aż tak słodki jaki był rok temu i wtedy co należy zrobić? Najlepiej wyrzucić darmozjada i przygarnąć nowego (małego) albo np pieska bo kot już się znudził... Przykre jest to jak wiele osób traktuje zwierzęta przedmiotowo. Bezlitośni ludzie nie wiedzą, że zwierzęta też mają uczucia i też można je zranić... Mam kota 13 lat i nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy żeby go oddać do schroniska...

    OdpowiedzUsuń
  5. Najgorsze jest to, że taki ‘człowiek’ ma to gdzieś. Jak tylko wyjdzie ze schroniska zapomni o problemie. Nie będzie miał wyrzutów sumienia, bo sumienia zwyczajnie nie ma. Ty będziesz się dwoić i troić, żeby znaleźć nowy dom a ja będę płakać z żalu, że więcej kotów ze schroniska nie mogę wziąć. Smutne...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ludzie sobie nie zdają sprawy, że koty wbrew pozorom mają bardzo złożone charaktery. Nawet najbardziej "wściekły" bywa miły i tak samo nawet najmilszy bywa "wściekły". Mam 4 koty, każdego kota mam od maleńkości, wszystkie uratowane przed złym losem. I każdy z moich kotów- tak jak zresztą jest u ludzi- ma inny charakter. Trzeba umieć je obserwować, żeby móc zrozumieć ich zachowania. No ale do tego potrzebne są chęci. Mnie każdy dzień z kotami uczy czegoś nowego.Czasami nie jest lekko, bo jednej z moich kotek daleko do bycia aniołkiem ;) ale mam ją już 12 lat i kocham moją "hrabiankę" całym sercem. Ale ja wiem, że to co robi nie wynika z kociej złośliwości (którą to ludzie często kotom przypisują), ale z jej lęków przed niektórymi rzeczami. No i co mam zrobić? To przecież mój kot, którego kocham. Tak samo mocno jak kocha się dziecko. I mogę tylko powtórzyć, to co się ciągle słyszy, a czego ludzie nadal nie rozumieją. ZWIERZĘ NIE JEST RZECZĄ.

    OdpowiedzUsuń
  7. rotfl to takie smutne

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeraża mnie fakt, że ludzie nie potrafią podejmować odpowiedzialnych decyzji... Jeśli zgodziłeś się wziąć kota to jesteś za niego odpowiedzialny do końca życia.. Ludzie nie myślą przed kupnem kota, że kot może nasikać do butów, że może ugryzc, że może nie by przylepą, myślą pustym tokiem myślenia, że jak to fajnie będzie mieć kota.... I dopiero gdy już go mają jakiś czas uświadamiają sobie, że nie, że jednak nie chcą go mieć, bo kot nie jest tak fajny jak to sobie wyobrażali..
    Dwa lata byłam wolontariuszką w schronisku dla bezdomnych zwierząt.. I nadal nie wiem co kieruje tymi ludzmi. Osobiście nie mam żadnego szacunku do takich ludzi.. Pamiętam jak bardzo byłam oburzona, gdy ktoś oddał psa po 12 latach... Jak można oddać do schroniska psa, który był całe swoje zycie obok Ciebie? To jest po prostu nieludzkie..

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeny, popłakałam się :/ To okropne, nie wyobrażam sobie porzucić moich kotków... nawet samo napisanie to sprawiło, że mam ochotę się walnąć w łeb za napisanie słowa "porzucić"... Ludzie są nieodpowiedzialni :/

    OdpowiedzUsuń
  10. ja mam dwa koty jeden ma juz 12 lat i nie wyobrażam sobie zeby go wyrzucic na starość lub oddac go do schroniska

    OdpowiedzUsuń
  11. Smutna historia ale bardzo prawdziwa. Mam swoje dwa koty i do tego tymczasy. Pierwszego wzięłam jako malucha i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Na samą myśl, że mogłoby coś mu się stać mam łzy w oczach... Kilka miesięcy temu miałam w domu koteczkę wziętą ze schroniska jak już od miesiąca nie jadła i była praktycznie ciągle na kroplówkach. Próbowaliśmy ją ratować ale jeść już nie zaczęła. Najpierw była w lecznicy potem u mnie tylko tydzień i umarła. To była wspaniała kotusia. Mój malutki szkieletorek. Ważyła tylko niecałe 2 kg mimo że kilka miesięcy wcześniej trafiając do schroniska ważyła ok 5,5kg. Nigdy jej nie zapomnę. Przy transporterze mojego kocia nadal mam przyczepioną obróżkę schroniskową... Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego jak kot cierpi po stracie swojego domu. Schronisko to nie miejsce dla kota.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wzruszyłam się. Widziałam takie "gasnące" koty.

    OdpowiedzUsuń
  13. Niestety prawda... ludzie serc nie mają oddając zwierze do schroniska. Jak nisko trzeba upaść i jak bardzo musi być człowiek wypruty z uczuć, żeby powiedzieć "to tylko zwierze"... smutne :(

    OdpowiedzUsuń
  14. ja się z tym nie zgodzę, że psy tego nie czują bo czują doskonale ... nie ważne czy to pies, kot czy kanarek - należy być odpowiedzialnym za każdego zwierzaka pod naszą opieką !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że należy być odpowiedzialnym - tego nikt nie kwestionuje. Napisałam o tym, że psy często niemal do ostatniej chwili nie są świadome tego, że dzieje się coś złego - że zamiast pójść na spacer, przyszły ze swoim panem do schroniska. Mam wrażenie, że z kotami sprawa wygląda inaczej. Są to moje osobiste odczucia na podstawie tego, co widywałam i widuję w schronisku.

      Usuń
  15. Przykre to i jakie prawdziwe. Dla mnie alergia to nie wymówka, choroba dziecka także. Mam astmę oskrzelową, alergię na chemię, kurz, roztocza, pyłki, sierść. Leki odstawiłam. Jakoś do tego mam 3 koty - 1 - 16 lat, 2-12, 3-6 lat. Jak mi alergolog powiedziała, że mam się pozbyć kotów to moja odpowiedź była krótka: "A pozbyłaby sie Pani własnego dziecka? Niech Pani spróbuje, bo ja kotów nie oddam". Mina bezcenna. Można tak żyć, wystarczy chcieć i mieć uczucia do innych stworzeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi moja alergolog powiedziała, że mam się po prostu nie tarzać z kotem po dywanie. Sama zresztą jest alergiczką i ma kota :) Powiedziała, że uważa, że tylko podły człowiek jest w stanie oddać swoje zwierzę - bez względu na okoliczności. Dodam, że jest moim ulubionym lekarzem ;)

      Usuń
  16. Ludzie są nieodpowiedzialni i są pozbawieni wszelakich uczuć... Ja sama jestem młodą osobą , mam 22 lata i z narzeczonym mamy 2 koty i ostatnio mieliśmy problemy z mieszkaniem (aż 2 przeprowadzki w ciągu miesiąca) i nawet przez myśl nam nie przeszło aby oddać koty bo mamy problemy z mieszkaniem... Gdzie my będziemy mieszkali tam będą zawsze z nami nasze kochane kociaki! <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Tekst chwyta za gardło.
    Prawda zwykle najbardziej chwyta za gardło.

    OdpowiedzUsuń
  18. Mając świadomość jaki jest los dorosłego kota, który trafi do schroniska, w ubiegłym roku adoptowałam do mojego stada 9-letnią kicię. Trafiła do schroniska z powodu śmierci właściciela, ale wiedziałam, że nie ma szans na adopcję. Amelka zaaklimatyzowała się u nas i wśród pozostałych dwóch kotów ( 13 i 12 kat ) i jest super. To właśnie dorosłe/starsze koty powinny jak najszybciej trafiać do adopcji... zanim odejdą.

    OdpowiedzUsuń
  19. Czytałam tekst ze ściśniętym gardłem. Może dlatego że znam poznańskie schronisko i kociarnię, może dlatego że mam z niego kocura i brałam z pełną świadomością kota dorosłego, bo takie mają mniej szans na adopcję... Mój kot też trafił do niego po śmierci poprzedniej właścicielki. Był w nim tylko miesiąc ale i tak ten pobyt i jak utrata swojego pierwszego stałego domu odcisnęły na na nim swoje piętno. Pierwsze tygodnie/miesiące to było obustronne poznawanie się i przyzwyczajanie się . Pokochałam go od samego początku wiedząc że bez względu jak między nami będzie to teraz ja daję mu dom, podpisałam umowę adopcyjną którą dokładnie przeczytałam i wiem co muszę mu zapewnić i że nie ma już odwrotu. Tylko moja śmierć może nas rozdzielić. Jakoś po roku od chwili kiedy go wzięłam kotek zachorował i ma do dziś nawracające problemy z pęcherzem. Zapewniam mu opiekę pod każdym względem aby doszedł do pełnego zdrowia i choć jest skomplikowanym przypadkiem walczymy wspólnie. Po drodze były jeszcze problemy wynikające z jego wcześniejszych doświadczeń i braku mojej wiedzy o niektorych aspektach i potrzebach kociej egzystencji. Nie wstydzilam się skorzystać z porady zoopsychologa i behawiorysty dzięki któremu nasze relacje i jakość życia kocura poprawiły się wręcz niesamowicie na plus. Teraz nasze relacje określałabym jak idealne. Podawanie mu leków już go nie stresuje, bez problemu pobieram próbki moczu do badań i wiem jak przeżyć wizytę u wet aby kocurek jak najmniej się stresował. Nigdy nie żałowałam decyzji o adopcji mimo że posiadanie kota chorego to wyższa szkoła jazdy ale jak coś nas dotyka i ludzi/zwierząt które kochamy to nic nie jest trudem i przeszkodą. I ja to tak samo traktuję bo kocham go ogromnie. Życzę wszystkim kotom z poznańskiego schroniska aby trafiały jak najszybciej do kochających stałych domów. Udane adopcje to nie fikcja ale wiele jeszcze jest ludzi bez serca i sumienia. Pozdrawiam autorkę bloga.

    OdpowiedzUsuń
  20. Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień. Ciekawe, czy dla ludzi jesteście tacy dobrzy, jak dla tych swoich kotów...
    Ja oddałem swojego kota, bo drapał wszystkie meble, chociaż drapaki stały. Kiedy byłem w domu uzywał ich, ale po powrocie widziałem odrapane meble, podarte zasłony, obryzione piloty. Niszczył co się dało, wszystko na co ja cięzko pracowałem za dnia, podczas gdy ten leń tylko spał, srał i szczał...
    Nigdy więcej kota, wylądował na wsi u babci, gdzie musi sobie zapolować sam na myszy, żeby przeżyć. Tak, jak jak to było kiedyś, kiedy koty na coś się przydawały...
    I nie nie uważam się za złego człowieka. Kocham żonę, swoje dzieci, nigdy żadnego nie uderzyłem i zrobiłbym dla nich wszystko, więc prosze nie pisać jaki jestem bez serca. Kot, to kot, a człowiek, to człowiek. Ludzi kocham, a zwierzęta toleruje... Ciekawe czemu nikt się nie lituje tak nad szczurami, które trujemy. To tez ssaki i to inteligentniejsze od kotów. Tylko, ze kotek jest taki słodki, więc go nie można zabić, a szczur, to szczur... Ot ludzka hipokryzja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powyższy komentarz zamieszczam, chociaż robię to z bardzo mieszanymi uczuciami. Myślę, że na oddaniu na wieś Pański kot tylko skorzystał. Proszę nie brać już żadnych zwierząt do domu.

      Usuń
    2. Niszczyl i gryzl nie bez powodu. Trzeba zadać sobie troche trudu zeby zdiagnozować problema nie od razu pozbywac sie zwierzeka. Ja tez mialam podobny problem ale znalazlam przyczyne i rozwiazanie. Teraz jest juz od kilku lat idealnie. Ale w pana przypadku faktycznie lepiej ze kot juz u pana nie mieszka.

      Usuń
  21. nie widzieliście chyba dziecka, które ma ostrą reakcję alergiczną na kota. Wysypka praktycznie na całym ciele dziecka, dziecko drapie się cały czas, pojawiają się niegojące ranki, dziecko płacze i mówi że je boli, skóra zaczyna się macerować, do tego łzawienie i duszności. Wyniki testów i orzeczenie lekarskie są jednoznaczne: kot. Kot jest u nas od 9 lat, synek ma 2,5 roku, pierwsze objawy alergii pojawiły się u niego prawie przed rokiem i cały czas pomimo leków się nasilają. Więc nie piszcie tu farmazonów o odpowiedzialności. A może to dziecko mam oddać do domu dziecka? Niestety kota trzeba się pozbyć i wierzcie mi robię to z ciężkim sercem, ale nie stosujcie manipulacji emocjami stawiając ponad zdrowiem dziecka kota!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam takie dziecko, a nawet miałam je w domu. Nota bene alergia wziewna pojawia się przeważnie dopiero około 4 roku życia, wcześniej najczęściej uczulają pokarmy.
      Proszę mi wierzyć, nie jest trudno odróżnić osobę, która rzeczywiście ma taki problem od tej, która poszła do zaprzyjaźnionego lekarza po zaświadczenie o "swojej" alergii. Zresztą często po oddaniu kota z takiego właśnie powodu okazuje się, że to nie właściciel, a kot ma problemy ze zdrowiem i to prawdopodobnie było powodem przyprowadzenia go do schroniska.

      Usuń
  22. A ja mam dwa koty od czterech lat i mam już dość. Mieszkam sam, wracam późno do domu i syf, syf i jeszcze raz syf. Wkurza mnie żwirek w całym mieszkaniu, kłaki, miauczenie. Wiem, że decyzja o przygarnięciu zwierzęcia powinna być podejmowana odpowiedzialnie. OK, nie jestem odpowiedzialny. Żyjemy tak ze sobą w toksycznych relacjach od roku. Nie oddaję ich nigdzie bo właśnie uważam że to nie fair, że nie one są winne tylko ja, ale mam dość odkurzania trzy razy dziennie, kłaków nawet w lodówce, darcia się w nocy, niemożności ułożenia sobie życia. To są moje pierwsze i ostatnie zwierzęta w MIESZKANIU!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż tu napisać...Najwyraźniej wprowadzając koty do swojego domu nie wziął Pan pod uwagę, że są czymś/kimś więcej, niż "modnym" dodatkiem, ładnie prezentującym się na zdjęciach "designerskich" wnętrz. Są żywymi stworzeniami. Gubiącymi futro, wypróżniającymi się, wydającymi odgłosy, zabiegającymi o Pańską uwagę. Im większa będzie Pańska niechęć do nich, tym więcej problemów będą sprawiać i tym gorzej będą się czuły w takim otoczeniu. Może lepiej im tego oszczędzić.

      Usuń
  23. Niedługo urodzę dziecko... Mam w domu dwa cudowne koty. Wśród wszystkich rzeczy, o które się obawiam w związku z nowym potomkiem, jest m.in. alergia na kota - ja i mąż alergii nie mamy i mamy nadzieję, że dziecko też mieć jej nie będzie. Ale rozważamy także i taką opcję i podjęliśmy już decyzję - za nic na świecie nie oddamy naszych kociaków z powodu alergii dziecka (chyba że byłaby to tak silna reakcja, że objawiałaby się zagrażającym życiu szokiem anafilaktycznym), bo z alergią da się walczyć coraz lepiej :) Poza tym kochamy nasze koty - może nie taką samą miłością, jak dziecko, ale wcale nie mniej silną...

    OdpowiedzUsuń
  24. Niestety, ale mnóstwo ludzi jest po prostu bezdusznych. Obecnie mam na tymczasie ośmioletnią kicię, której zmarł właściciel i "spadkobiercy" próbowali ją uśpić. Na szczęście wet z zamiłowania to człowiek o złotym sercu i nie było o tym mowy, kociak trafił do fundacji. Przez pierwsze dwa tygodnie nie jadła, siedziała w kącie, nie dała się dotknąć, musiała dostawać kroplówkę. Później zaczęła się otwierać aż trafiła do mnie na tymczas. Wreszcie ma apetyt, mimo że nie ma zębów, bo była tak zaniedbana, że miała zgorzel i wetka musiała jej zęby usunąć. Więc już sama nie wiem, skoro "kochający właściciel" tak zaniedbał kota (nie miała też żadnych szczepień, a obróżka tak ją obtarła, że nadal ma ślad), to może i lepiej że nie została u spadkobierców, bo pewnie byłoby jeszcze gorzej...
    Swoją drogą to nasz psiak też został uratowany przed uśpieniem, on "z powodu agresji". Fakt, jest charakterny, "nie da sobie w kaszę dmuchać", ale jest przy tym bardzo inteligentny i praca z nim dała wspaniałe efekty. Nadal nie ma szans, żeby ktoś obcy go pogłaskał, ale nie rzuca się ze szczekiem na każdego przechodnia, tylko grzecznie ich mija, nawet nie musi być na smyczy.
    Posiadanie zwierzęcia powinno być przywilejem, a niektórzy "ludzie" powinni mieć całkowity zakaz ich posiadania.

    OdpowiedzUsuń
  25. Też zaczęłam jakiś czas temu podejrzewać, że mam alergię na kocią sierść... Postanowiłam więc, że zrobię testy alergiczne z krwi i w razie pozytywnego wyniku, zacznę się odczulać.

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.