piątek, 17 stycznia 2014

Zmiana opatrunku

Wyjmuję kotkę z klatki. Niosę na salę zabiegową. Kładziemy ją na stole. Czuję obrzydliwy zapach spod opatrunku. Doktor zaczyna odwijać bandaż, a zapach staje się coraz silniejszy. W końcu to widzę - pod pachą i na części łapki - żywe mięso, a na brzegach, tam, gdzie powinien wreszcie zacząć narastać naskórek, sączy się ropa. Doktor zaczyna czyścić ranę - tak delikatnie, jak to tylko możliwe. Kotka leży nieruchomo na boku. Tylko co jakiś czas przebiega przez nią dreszcz - to ból...Jest tak cudownie cierpliwa i ufna, poddaje się wszystkiemu, co z nią robimy...Trzymam dłonie na  jej tylnych łapkach, a ona czując dotyk odsłania brzuszek do głaskania... Potem czeka, aż Doktor założy nowy opatrunek. Trzeba to zrobić z dużym zapasem, więc po paru minutach kotka wygląda, jakby miała ciepły sweterek. Znów biorę ją na ręce i jak malutkie dziecko niosę do klatki. Po drodze mówię do niej jak najczulej i całuję w łepek. Cudowny koci anioł... Ile jeszcze bólu ją czeka....Oby tylko udało się jej pomóc...

Proszę, nie zakładajcie kotom szelek. Kot może się zgubić, a szelki czasem wrastają w skórę...







8 komentarzy:

  1. Biedna kotka. Zyczę zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jaka słodyczka, a biedulka jakie ma smutne oczki ile cierpienia i smutku w tych cudnych oczętach, gdzie się ta kotka znajduje czy może są potrzebne jakieś bandaże i strzykawki dla niej, a może jakiś wzmacniający preparat? aby szybciej wróciła do zdrowia, jestem rencistką 3 grupy inw. na stałe, nie mam za wiele funduszy, lecz jeżeli będę mogła w jakiś sposób pomóc tej biednej istotce to proszę o odpowiedź.

      Usuń
    2. biedna kotunia, ja miałam kotkę o imieniu Kruszynka z którą chodziłam na spacery w szelkach, ale nigdy by mi do głowy nie przyszło, aby wypuścić ją w szelkach samą na dwór! zupełnie kompletny brak wyobraźni nie pochwalam takiego postępowania i mam nadzieję,że ten ktoś następnym razem najpierw pomyśli nim kotka wypuści na dwór w szelkach.

      Usuń
  2. Bardzo dziękuję za ciepłe słowa i chęć pomocy. Koteczka jest pod opieką lekarza w poznańskim schronisku. Mamy nadzieję, że gdy leczenie się zakończy, znajdziemy jej jak najlepszy, kochający dom. Prosimy przede wszystkim o dobre myśli dla niej :-).

    A z szelkami niestety zawsze trzeba uważać - zdarza się, że koty podczas spaceru wystraszą się czegoś, zerwą ze smyczy i uciekają w szelkach. Jeżeli są to młodziutkie koty, to nieszczęście gotowe, bo taki kotek wciąż rośnie, a szelki niestety nie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale bez szelek większa szansa że kot sie wystraszy i ucieknie :/ Więc uważałabym z tym "nie zakładajcie kotom szelek", ale na pewno nie wypuszczać samopas kota w szelkach, i szukać do skutku jeśli ucieknie. Niech kotka zdrowieje i znajdzie kochający dom.

    OdpowiedzUsuń
  4. To moje prywatne zdanie - uważam, że jeśli nie ma warunków na to, aby kot swobodnie mógł wychodzić, lepiej nie dawać mu "substytutu" w postaci wychodzenia na spacery na smyczy. A jeśli chodzi o szukanie do skutku....cóż mogę dodać....Ile razy nie mogę wyjść ze zdziwienia, że do schroniska trafia kot, którego nikt nie szuka....

    OdpowiedzUsuń
  5. jak tam kicia się czuje :)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest już po przeszczepie skóry - rana goi się ładnie i oby tak dalej :-). Niestety boimy się, że może "podłapać" jakąś infekcję, bo od wczoraj nie ma apetytu i jest smutna. Dlatego szukamy dla niej domu tymczasowego... https://www.facebook.com/photo.php?fbid=247938448708224&set=a.227647110737358.1073741839.224056917763044&type=1&theater

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.