piątek, 20 grudnia 2013

Takie moje życzenie...

Widzisz, chodzi mi to po głowie od jakiegoś czasu i cały czas zastanawiam się, jak o tym pisać...Chyba jednak jak najprościej...

Dom tymczasowy. Na pewno to określenie obiło Ci się już o uszy. Rodzina zastępcza dla psa lub kota, w której spokojnie czeka na adopcję - bez schroniskowego stresu, bez narażenia na choroby...W domu tymczasowym można go poznać, dowiedzieć się, jakie ma zwyczaje, jaki charakter i dzięki temu wiadomo, jakiego opiekuna dla niego szukać. Dom tymczasowy to szansa na resocjalizację, na przywrócenie zwierzaka światu. To szansa na życie i to w sensie całkiem dosłownym - dla maluchów i dla zwierząt starszych, które nie byłyby w stanie przeżyć w schronisku.

I tak mi się marzy, i tak mi się "życzy", że przyjdzie czas, gdy bezdomne kociątko zaraz po przybyciu do schroniska zostanie zbadane przez lekarza i w transporterku będzie czekać, aż przyjedzie po nie wolontariusz, aby zabrać je do domu tymczasowego. Nie spędzi ani chwili w klatce, nie będzie narażone na "złapanie" zabójczych wirusów. Na adopcję będzie czekać w troskliwej rodzinie zastępczej. Wszystko w kontakcie ze schroniskiem i współpracy z lekarzem, który w razie potrzeby będzie służył pomocą. Nawet, jeśli kotek zachoruje, to - każdy z nas wie - w domu zdrowieje się szybciej...Wszak witamina M jest tak ważnym składnikiem każdej kuracji...

Byłoby idealnie, prawda? Byle tylko znaleźć rodziny zastępcze, jak najwięcej rodzin zastępczych...

Jednak, jak to bywa w prawdziwym życiu, trudno o idealne sytuacje...

Dom tymczasowy to nie może być "każdy" dom. Nigdy nie będę Ci wmawiać, że to takie proste - zabrać do siebie słodkiego kotka i zaopiekować się nim. Kotek jest śliczny i słodki dzisiaj, a za kilka dni może być zasmarkaną kupką nieszczęścia. Nie wolno Ci wpaść w panikę. Dostajesz od weterynarza odpowiednie leki i w domu masz koci szpital. Czasem strach, czasem nieprzespane noce, gdy nasłuchujesz, czy maluch jeszcze oddycha. Czasem pobudka co dwie godziny, bo jest tak maleńki, że trzeba go karmić przez smoczek. Czasem rozpacz, bo robisz wszystko, co w Twojej mocy, a kot niknie w oczach...umiera...

A jeśli wszystko kończy się dobrze i Twoje zadanie zostało wypełnione, a kociak właśnie pojechał do nowego domu, to....będziesz mieć złamane serce, nie będę Cię oszukiwać. Będziesz bić się z myślami, bo przecież może jednak mógł zostać u Ciebie na zawsze....i żaden dom nie będzie Ci się wydawał wystarczająco dobry...

Być może stworzysz dom tymczasowy dla starszego kota, który oddany do schroniska przez właściciela nie potrafi dać sobie rady...Będziesz dla niego bezpiecznym pomostem pomiędzy starym i nowym życiem, pomożesz przetrwać...

Jakkolwiek będzie...to czy to w ogóle ma sens? Przecież jeśli do schroniska od późnej wiosny do jesieni codziennie trafiają całe mioty kociąt, to rodzin zastępczych w końcu zabraknie, a małe koty będą umierać tak, jak umierały...

To prawda. I nieprawda.
Liczy się każde najmniejsze, pojedyncze kocie istnienie. Wiele razy będzie tak, że stojąc przed dylematem, którego kota uratować, nie będziesz wiedzieć, jak wybrać. Jak dać szansę temu, a zostawić tamtego? Być może z tych dziesięciu przeżyje jeden - ten, któremu dasz tymczasowe schronienie.
Dla statystyki to żadna różnica. Dla tego jednego kota - całe życie.
To naprawdę jest warte i tych nieprzespanych nocy, i złamanego serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.