Pomarszczona twarz o jasnych, młodych oczach.
- Chciałabym się dowiedzieć, w jaki sposób mogłabym wyrejestrować psa. Suczkę. Bo ona...nie żyje. Umarła wczoraj.
Głos drży i widzę, jak śliczna, pomarszczona twarz kurczy się.
- Żyła z nami tak długo. Bardzo chorowała, strasznie cierpiała. A wzięliśmy ją stąd, ze schroniska, gdy była już dorosła. I wie pani, ja jej nie chciałam, naprawdę. Ja sobie wybrałam innego pieska. To mój mąż się uparł, że to ma być ona. I ta nasza Zuzia była najwspanialszym psem na świecie.
Płacze. Uśmiecha się.
- Wie pani, wszyscy na mnie krzyczeli, że ja Zuzię tuczę. Bo ona tak strasznie lubiła szyneczkę, że gdy tak na mnie patrzyła, to ja zawsze zdejmowałam plasterek z kanapki i jej dawałam...no, i przez to rzeczywiście była trochę gruba.
-....I nie wiem, jak sobie znaleźć teraz miejsce, gdy jej nie ma...
Mija parę tygodni. Znów spotykamy się w biurze schroniska.
- Bo ja jednak nie wytrzymałam. Przyszłam się dowiedzieć o takiego czarnego pieska. A mój mąż, proszę pani, nie wie, że tu przyszłam. Adoptuję psa i będzie musiał się z tym pogodzić. A co, przecież on też się wtedy uparł na Zuzię, to teraz ja wybiorę pieska.
Rozjaśnione, młode oczy znów się uśmiechają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.