środa, 5 listopada 2014

Statystyka

Kot przywieziony jako powypadkowy, w rzeczywistości śmiertelnie chory. Ogromny brzuch, który uniemożliwiał mu poruszanie się. FIP.

Ślepe mioty w liczbie....sporej...Tak, usypiamy je, o czym mowa była już nieraz.

Kot, któremu samochód strzaskał wszystkie łapki, z pyszczka zwisa poszarpany język.

Kot, który został przywieziony z wielkiej budowy z obciętymi wszystkimi czterema kończynami.

Kotka - seniorka. Nie je, nie pije, sika pod siebie. Następnego dnia badanie krwi - zaawansowana niewydolność nerek, nowotwór.

Kocię - szkielecik. Dogrzewamy, podajemy kroplówki, dokarmiamy na siłę. Maluch nie ma nawet siły schylić się nad miseczką. Walczymy pięć dni, może siedem. On niestety walczyć już nie chce...

Kot - zmierzwione futerko, zmęczone, chore oczy. Testy potwierdzają nasze obawy - białaczka i FIV.

Kotek - malutki, wesoły, wszędzie go pełno. Niepokoi tylko zbyt okrągły brzuszek. Na USG widać płyn. To wyrok.

Kot znaleziony gdzieś na poboczu. Zaawansowana żółtaczka. Widać do tego miejsca był w stanie dotrzeć. Może wyszedł z domu, żeby umrzeć w samotności...

I te kocięta - śliczne, czyściutkie, zaszczepione zaraz po przyjściu do schroniska, które mimo to nie umiały obronić się przed panleukopenią. Zawsze będzie ich za dużo.

Kot po wypadku. Następny. Następny. Następny. Jedyne, co można zrobić, to pomóc im odejść.

Śmiertelność kotów w schroniskach dochodzi nawet do 60%, Średnia to około 25%.
Nam w tym roku udało się "zejść" dużo poniżej 20%.
Dzięki naszej obsesji, która może śmieszyć.

Statystyka nie kłamie.

Ty mówisz z oburzeniem, że w schroniskach umierają koty i szukasz winnych.

My wiemy, co stoi za liczbami.




4 komentarze:

  1. Tak, wiem jak to wygląda w Schroniskach...
    Koty przychodza i odchodzą...
    I nie można im pomóc :-(
    Ciagle pomimo kastracji i informacji o tym ,że można i trzeba kastrowac i sterylizować jest ich ciągle dużo i dużo...
    Za dużo.
    Gdyby było mało byłyby szanowane i dbano by o nie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja WAM dziękuję za te wasze obsesje, za te wszystkie stoczone walki, wiem z czym macie styczność na co dzień. Wielki szacunek.

    OdpowiedzUsuń
  3. To "poniżej 20% " i tak boli. Bo każdy w tych odchodzących kotów zabiera z sobą kawałek serca i pozostaje w pamięci jako symbol przegranej walki o życie...jedyna pociecha,że nie odchodzą jako niechciane, bezimienne i nikomu niepotrzebne, umierają otoczone najlepszą opieką, jaka możemy im zapewnić w realiach schroniska. Nawet jesli jedyną rzecza, jaką można dla nich zrobić, pozostaje zastrzyk z morbitalu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wstrząsający post. Potrzebny.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.