Który to już dzień z kolei, mój biedaku? Strzaskana nóżka. Posiniaczony brzuszek. Brzuszek i nóżka, z których po paru dniach wielkim płatem zaczęła odchodzić martwa skóra. Tampony, bandaże, kroplówki i Twój ból, który tak trudno było uśmierzyć. Termofory i podkłady, bo jak miałbyś wejść do kuwety?...
Lepsze i gorsze chwile. Te lepsze - gdy masz apetyt i potrafisz się nawet doczołgać do miseczki, gdy patrzysz przytomnie, próbujesz siadać i prosisz, żeby Cię pogłaskać. Te gorsze, takie jak dziś, gdy wypluwasz podawane przez strzykawkę odżywki, gdy wymiotujesz i krztusisz się...Gdy leżysz na boku, z zamkniętymi oczami i oddychasz tak straszliwie ciężko... Wtedy dookoła jest CISZA...Siedzę przy Twojej klatce i właściwie już z bezsilności głaszczę Cię raz za razem po łebku. I w tej ciszy dziki kocur z klatki powyżej patrzy na mnie swoimi zielono-żółtymi oczami ... z takim skupieniem ....jakby wiedział, że być może właśnie w tej chwili gdzieś ważą się Twoje losy.
Tak bardzo bym chciała, żebyś jutro jeszcze żył...Żebyś walczył...
27.11.
Jest już naprawdę cicho...i nic nie boli...
Czy można się spytać, nie wiem jak/czy to w ogóle działa.
OdpowiedzUsuńMożliwe jest wsparcie finansowe leczenia konkretnego podopiecznego schroniska?
Prawdę mówiąc o to należałoby zapytać kierownika schroniska. Jednak niezależnie od tego niedługo napiszę parę słów o tym, jak można pomagać "materialnie" - bo są rzeczy, które potrzebne są niezmiennie i takie, które potrzebne są w nagłych wypadkach i wtedy lepiej mieć je pod ręką. A czasem wydaje się, że wszystko, co materialne to i tak za mało, żeby pomóc....
OdpowiedzUsuń